Blogovin

Follow my blog with Bloglovin Krzysztof Kizierowski

Create Your Badge Flag Counter

środa, 23 kwietnia 2014

4Seasons

krzychol
krzywe linie na pustyni
A ja lubię wszystkie cztery pory roku, bo każda z nich.....Wiosna,lato, jesień, zima przypomina mi...
Ciebie - Hana na wybiegu...Hana urodziła się i wychowała w czeskim Cieszynie. Nie wszyscy wiedzą, że miasto Cieszyn podzielone jest rzeką Olza na dwie części: polski i czeski Cieszyn. Ten most na Olzie w Cieszynie był podobno mostem przyjaźni polsko-czechosłowackiej, ale czy tak rzeczywiście było, to nie powiedziałbym. Most przyjaźni, najkorzystniejszy dla celników czeskich i polskich, którzy wydzierali z toreb przechodzących co się tylko dało.I pływali w morzu wódki, piwa i papierosów. Był więc raczej mostem pospolitego handlu pomiędzy narodem czeskim i polskim, a celna służba obu narodów opływała w ten towar za zupełną darmochę. Przynajmniej raz w tygodniu tatuncio organizował tam wyjazd za wódką, piwem, mięsem i innymi produktami takimi jak np.cukier. No cukier,bo w Polsce przez pewien okres czasu na półkach sklepowych pozostał tylko ocet, nic więcej, a u nich cukier był. Jeśli nie przejeżdżaliśmy mostu samochodem, a przejeżdżaliśmy tylko w przypadkach szczególnych, to ja stawałem się mrówką. Mrówka, to taki petent, który przechodzi przez granicę tam i z powrotem z określoną ilością towaru w celach handlowych. Moje pierwsze mrówkowanie rozpoczęło się kiedy byłem jeszcze nieletnim osobnikiem. Brakowało mi miesiąc do osiemnastego roku życia. Jako nieletni mrówka przenosiłem więc przez most Przyjaźni do sąsiadów kwiatki i to żywe, a w drodze powrotnej do Polski cukier. Na pierwsze przejście dostałem trzy kwiatki od starego - poincesje, czyli gwiazdy betlejemskie, bardzo chodliwe po stronie czeskiej. Dwie straciłem po drodze. Jedną zabrali polscy celnicy, a drugą czesi. To był dla nas znak, żeby chudzić przez most z jednym kwiatkiem. Przebitka była zajebista. Za jeden kwiatek dostawałem 120 koron, a kupowany w hurcie na śląskiej giełdzie w Tychach za jedyne 5 złotych. Nic tylko chodzić z kwiatkami - tam i z powrotem -. Po pierwszym przejściu przez most z kwiatkiem, poszedłem na rynek czeskiego Cieszyna i sprzedałem go przekupie na straganie. Dostałem 100 koron i swoje kroki skierowałem do marketu "Billa", tam było najtaniej. Czesi mieli już market, a u nas nie było nic. Markety przyszły do Polski po wyzwoleniu kraju spod okupacji sowieckiej. "Billa" oprócz produktów żywnościowych miała na stoiskach w bród napojów alkoholowych z całego świata począwszy od piwa, a skończywszy na koniakach, a w Polsce wódka była z przydziału na kartki i tatuncio gadał, że z prochów robiona i nie można jej było konsumować, bo nie przechodziła przez gardło. Kupiłem trzy kilo cukru i paczkę Marlboro i poszedłem na most. Po drodze w parku przysiadłem na ławeczce, rozpakowałem paczkę papierosów, wyciągnąłem fajkę i zapaliłem mocno się zaciągając. Była to najprzyjemniejsza chwila tego dnia w moim życiu. Przypomniałem sobie słowa Napoleona Bonaparte, które przekazane zostały mnie przez tatuncia. Cesarz bardzo często powtarzał, nawet w wykwintnym towarzystwie, że najmilsze chwile zdarzają się bardzo rzadko, ale bywają. W łóżku i toalecie. Np. u nas, czyli ssaków, najprzyjemniejszą chwilą życia w każdym dniu naszego człowieczeństwa jest chwila oddania stolca. Cesarz pewnie gdzieś to wyczytał, ale trzeba przyznać, że to powiedzonko jest dla nas rasy ludzkiej bardzo adekwatne i zbawienne. Wyobrażacie sobie człowieka, który nie może oddać w rów albo deskę sedesową swojego przetrawionego materiału żywnościowego ? Bo ja nie...Podobnie jest zresztą z moczem... Staruchy gadają, że w tzw. sytuacjach ekstremalnych niezależnie czy jesteś damą, czy osobnikiem męskim to murowane, że robisz w pory lub majtki z obu odbytów. Całe szczęście, że ja tego jeszcze nie przeżywałem...Po wypaleniu pierwszego papierosa, wyciągnąłem następnego. Teraz nie będę już myślał o przyziemnych sprawach. Przyszedł czas aby w myślach podekscytować się handlującej, której sprzedawałem kwiatki. Na pierwszy rzut oka wygląda na zdrową laskę. Taka typowa Vondrackova. Ale to wtedy po drugiej stronie granicy były czasy Helenki i Karela Gotta. Wszystkie słupy, witryny sklepowe, dworzec, a nawet szalet publiczny obwieszone były ich plakatami. Czeskie dziewczyny były w mniejszym lub większym stopniu przerobione na nebeske laski...O takie...Ta laska nebeska, to wtedy była jeszcze młodziutka Hana:
www.jontekk.blogspot.com

Brak komentarzy:

Obserwatorzy